piątek, 5 kwietnia 2013

Rozdział 12

*z punktu widzenia Liama*

Rozejrzałem się dokładnie. Pomiędzy strugami deszczu nie dostrzegłem żadnej postaci. Jednak coś było nie tak, tego jestem pewien.
Odwróciłem się i ruszyłem w stronę niedużej łodzi rybackiej. Odepchnąłem się mocno od betonowego pomostu, przeleciałem kawałek nad wodą i wylądowałem twardo na łodzi.
-Spóźniłeś się.- powiedział ktoś dobitnie.
Gwałtownie rozejrzałem się dookoła. Na dziobie siedziała zakapturzona postać.
-Gdzie Louis?- rzuciła, niby obojętnie.
-Kim jesteś?- zapytałem, prawą ręką sięgając do kieszeni kurtki, w której trzymałem rewolwer.
-Li, spokojnie!- postać zerwała się z miejsca, podnosząc ręce do góry. Spod kaptura badały mnie JEGO ciemne oczy. Na kilka sekund mężczyzna spojrzał się na coś za mną, lekko kiwając głową.
Przymknąłem powieki w oczekiwaniu na cios.
Nic takiego się nie zdarzyło.
-Zobacz Rose.- zaśmiał się.- Mrs. Żółwik się nas boi.
Błyskawicznie podniosłem wzrok na mówcę. Tylko jedna osoba mnie tak nazywała.
-Zayn.- szepnąłem.- Jak ty..?
-Nie było łatwo.- odpowiedział na niezadane pytanie.- Ale z małą pomocą...
Po tych słowach zza moich pleców wyszła dziewczyna ubrana w czarną, nieprzemakalną kurtkę i czarne, skórzane spodnie. Zbliżyła się do Zayna i namiętnie pocałowała go w usta. Gdy oderwali się od siebie, mężczyzna sięgnął do skrzynki przy barierce, po czym wyjął z niej mały, srebrny paralizator. W tym samym momencie ja wyjąłem rewolwer i odbezpieczyłem go jednym ruchem.
Jednak mulat był szybszy. Wycelował we mnie paralizator i nacisnął spust.
W ostatniej chwili odepchnąłem się mocno prawą nogą od pokładu i wskoczyłem na główkę do lodowatej wody. Ciarki przeszyły całe moje ciało po kontakcie z lodowatą powierzchnią. Ale nie mogłem pozwolić sobie na ani chwilę słabości.
Musiałem ją znaleźć jak najszybciej.

Na ląd wyszedłem dopiero ponad kilometr dalej, gdy byłem pewien, że jestem poza zasięgiem Zayna.
Dziękowałem sobie w duchu swojej pomysłowości, gdyż kluczyk od łodzi nadal miałem w wewnętrznej kieszeni kurtki.
Wyczołgałem się na piasek. Właśnie zaczynało świtać.
Podniosłem się najpierw na klęczki, potem podparty o pień drzewa wstałem całkiem. Wiedziałem, że muszę się spieszyć. MUSZĘ być przed Zaynem.
Złapałem pierwszy wolny autobus do Skyfall. Ludzie zbytnio nie zwracali na mnie uwagi, gdyż nadal mżyło. Na prawdę tego dnia dopisywało mi szczęście. Przynajmniej od wyjścia na plażę.
Po trzygodzinnej podróży wysiadłem obok ratusza w centrum miasta. Wiedziałem tylko tyle, że mieszka gdzieś tutaj. Nie miałem jednak pojęcia, gdzie dokładnie.
No- chociaż moje ubranie było już suche, więc nie będę odstraszał ludzi.
Obok przystanku przechodziła jakaś kobieta koło pięćdziesiątki.
-Przepraszam.- zaczepiłem ją.- Nie wie pani może, gdzie mieszka rodzina Smith'ów?
-Wiem, wiem.- uśmiechnęła się życzliwie.- Musisz iść cały czas wzdłuż drogi prosto. To dość daleko, radziłabym ci jechać autobusem. Tak czy inaczej, znajduje się tam małe osiedle "Leśne". Kilka domów przy drodze, kilka dalej, w głębi, przy ścianie lasu.
-Dziękuję pani bardzo.- lekko skłoniłem głowę.
Odwróciłem się i ruszyłem w kierunku wskazanym przez kobietę. Nie mogłem jechać autobusem, nie mam już pieniędzy.
"Tak więc czeka cię spacer..."- westchnąłem w duchu.
Po kilkunastu minutach marszu znalazłem się w lesie. Szedłem cały czas wzdłuż (jak się zdaje) głównej drogi, jednak nie minął mnie ani jeden samochód. W pewnym momencie usłyszałem najpierw przenikliwy wrzask, jakby ktoś obdzierał dziecko ze skóry. Chwilę po nim kilka metrów ode mnie huknęło.
Bez wahania wbiegłem do lasu. Miałem poczucie, że właśnie tam powinienem się teraz znaleźć.
Zatrzymałem się gwałtownie. Przy jednym z drzew leżała skulona drobna postać. Przez chwilę myślałem, że to Rose, jednak szybko uświadomiłem sobie, że to nie ona.
Szatynka była w potarganych jeansach i zakrwawionej koszulce, która pierwotnie miała zapewne długi rękaw. Teraz była cała w strzępach.
Powoli podszedłem bliżej, starając się nie stąpać cicho jak duch, żeby się nie wystraszyła. Jednak ona nawet nie podniosła głowy. Kurczowo wbijała paznokcie w ramiona, a nogi miała przyciągnięte do szyi.
Ukucnąłem naprzeciw niej. Nadal nie doczekałem się żadnej reakcji. Niepewnie wyciągnąłem rękę i odgarnąłem jej włosy z twarzy. Wbijała we mnie swoje niebieskie oczy. W ich głębi malowało się przerażenie.
Moją uwagę przykuła niewielka blizna nad brwią.
Tylko jedna osoba znaczyła tak swoje "ofiary".
-Chodź ze mną.- powiedziałem spokojnie.- Wiem, jak Ci pomóc.
Po tych słowach jedną ręką objąłem jej nogi, drugą ramiona. Nie protestowała.
Szedłem teraz w lesie, lecz nie spuszczałem oczu z drogi. Starałem się iść jak najszybciej.
Trzeba opatrzyć jej rany.


Nie macie pojęcia, jak trudno pisze się o rzeczach, a których się nie ma pojęcia. Co chwilę latałam do taty i "tato, rewolwer się ładuje? A paralizator ma spust?"
Tak więc jeśli jest tu jakiś tego typu błąd, z góry przepraszam.

Zbliżamy się wielkimi krokami do końca opowiadania. Tak więc jeśli ktokolwiek oprócz Naginiusza i Patrycji to czyta, to proszę- niech skomentuje. To dla mnie ważniejsze niż kiedykolwiek, szczególnie dlatego, że muszę teraz wszystko jakoś połączyć i wymyślić zakończenie, które myślę będzie trochę inne, niż się podziewacie :)
Tak więc:
Czytasz=komentujesz. 

Chciałam też podziękować za prawie 1 000 wyświetleń :*

2 komentarze:

  1. Jak zwykle świetny rozdział :* ! Brawo !!! :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa :D Ja sieeeem jaram bejbeee, bo jest tu już teraz brudna i potargana ale Lias mnie niesie trololololo jeaaaa jaram siem slasnie. Zayn, dlaczegóż to Zayn jest taki głupi przecież to taki grzeczny chłopaczyk ^_^ a tu zły jest :P No ale coś się musi dziać nie :D Powiem ci ze akcja jest zajebista co chwila coś się dzieje nowego, ten chce go strzelić, tamten wyciąga paralizator, Lou siedzi w lochach pobity i zgwałcony z jakimś ziomkiem, Julce zginęła bransoletka, Niall w żałobie, mnie ktoś zgwałcił no po prostu wooow xD Dziwie ci się ze to ogarniasz jak to piszesz, co tam się w tej twojej główce roji to ja nie wiem xD <3 Ale za to cie kocham bejb xxxxx <3 lof ju soł macz <3 i czekam na kolejny rozdział ^_^ byeee <3 niech wena będzie z tobą :**

    OdpowiedzUsuń