wtorek, 16 kwietnia 2013

Rozdział 14

                                                  Muzyka- *klik*
-Jesteś gotowa?- upewnił się Liam.- Masz wszystko?
-Wszystko o co prosiłeś.- odpowiedziałam. 
-W takim razie ruszamy.- westchnął.- Particia, idziemy już. 
Szatynka spojrzała na niego pomiędzy kosmykami świeżo umytych włosów. 
Usłyszeliśmy dźwięk silnika, jakieś auto zaparkowało na chodniku przed domem. 
-To pewnie twój Śniący.- oznajmiłam, wyglądając pomiędzy firankami. 
Liam podszedł do okna.
-Nie wydaje mi się...- szepnął. 
Z auta wysiadła kobieta z ciemnobrązowych, wyraźnie farbowanych włosach. Na początku jej nie poznałam, ale gdy doszło do mnie kto to jest, zachłysnęłam się powietrzem.
-Moja matka!- syknęłam przez zęby.
-Ja to załatwię.- oznajmił Liam.
Spojrzałam na niego zaskoczona. Jak on ma zamiar to zrobić?
Nic nie powiedziałam, tylko pokiwałam głową na znak, że się zgadzam.
Brunet wyszedł przez drzwi frontowe i podszedł do mojej mamy. Stała do mnie tyłem, więc widziałam tylko twarz Liama. Jego usta praktycznie się nie zamykały.
Po kilku minutach przekroczył wraz z moją rodzicielką próg domu.
-Patricia... Pozwól.- po tych słowach chłopak poniósł ją z kanapy i zaniósł na górę.
-Mamo, ja...
-Wiem.- nie pozwoliła mi skończyć.- Wiem o wszystkim.
Otworzyłam zaskoczona usta.
-Przepraszam, że ci nie powiedziałam wcześniej.- westchnęła, po czym wskazała mi gestem krzesło przy stole kuchennym, a sama zajęła miejsce naprzeciw mnie.- Wiedziałam, że jesteś niezwykła jak jak twój ojciec. Obydwoje mieliście takie "swoje miejsce", prawda?
-Ja... To znaczy tak, ale skąd ty...
-Teraz to nie ważne.- chwyciła moją dłoń ponad stołem.- Posłuchaj mnie uważnie. Wiem, gdzie idziesz. Dlatego musisz mi coś obiecać. Uważaj na siebie... Wiem, że nie miałyśmy najlepszego kontaktu, ale... Wszystko można jeszcze naprawić. Więc musisz wrócić cała i zdrowa. Proszę. Wiem, że ci tego nie mówiłam, ale jesteś dla mnie naprawdę ważna. Kocham cię.
-Mamo... Ja... Ja też cię kocham.- po moim policzku spłynęła łza. Szczerze mówiąc nie pamiętam, kiedy ostatni raz słyszałam te słowa. Moje serce zaczynało pękać, bo wiedziałam, że mogę słyszeć te słowa wypowiedziane przez nią po raz ostatni.
Wstałam i przytuliłam się do mniej.
-Musimy już iść.- oznajmił Liam, schodząc ze schodów.
-Moment, a Patricia..?- oderwałam się od mamy.
-Wszystko już wiem.- uśmiechnęła się kobieta.
-To... Pa mamo.
-Pa kochanie.- posłała mi całusa w powietrzu.
Mimo dobrego początku miałam złe przeczucia.
-Dobrze więc.- zaczął Liam, gdy tylko wyszliśmy z domu.- Idziemy po Niego.
Weszliśmy do lasu. Na ziemi leżała cienka warstwa śniegu.
-Na pewno wszystko masz?- spytał jeszcze raz chłopak.
Zerknęłam na moją kurtkę wojskową, której kieszenie były szczelnie wypełnione.
-Chyba tak.
Przeszliśmy może kilometr, gdy drzewa zaczęły się przerzedzać. W oddali, pomiędzy nimi można było dostrzec cmentarz.
"Rose, idę po ciebie."- pomyślałam.
Wyszliśmy na polanę. Na pniu przy brzozie pokrytej lekką warstwą puchu ktoś siedział.
-Tylko spokojnie.- szepnął mi na ucho Liam.
Chłopak wstał. Był ubrany mniej więcej tak samo, jak ja. Ale nie chodziło tu o ubiór, lecz o jego jasne włosy, błękitne oczy, bladą cerę.
Nie wiedziałam, co zrobić. Cieszyć się, czy rozpaczać.
-Julia...- szepnął Niall i wyciągnął rękę w moją stronę. Taki sam gest uczynił Liam. Najpierw oni chwycili się za ręce, potem nieśmiało do nich dołączyłam.
-Postaraj się nie myśleć. Oddaj się nam.- rzucił w moją stronę brunet, po czym zamknął oczy, blondyn także. Zrobiłam to samo.
Przez chwilę nic się nie działo.
Nagle poczułam, że lecę. Nie odważyłam się jednak otworzyć oczu. Za chwilę poczułam pod nogami twardy grunt.

                                                                       Muzyka- *klik*
-Jesteśmy.- szepnął Liam.-Nie możemy się już wycofać.
Znajdowaliśmy się w jakiejś piwnicy. Chociaż nie... To był korytarz.
-Niall, zostajesz tutaj. Gdyby było naprawdę źle, wchodzisz.
Brązowooki podał chłopakowi pistolet. Po chwili ja trzymałam w ręce drugi.
-Najpierw wchodzę ja.- oznajmił.- Jeśli sam nie dam rady, wkracza Julia. Bez obrazy Niall, ale chyba jesteś tu najsłabszy. Musimy dać radę. Wszyscy. W przeciwnym razie- nie wrócimy, a wtedy nas znajdą i prawdopodobnie zabiją.
Po tych słowach zbliżył się do małych drzwi i zajrzał przez dziurkę od klucza. Dał się słyszeć strzał, jednak nikt z nas nie użył broni. Potem powietrze przedarł wrzask i przebijający się przez niego śmiech.
Dlaczego Liam nie reagował? Może to Rose została postrzelona? Nie, nie mogę tak myśleć.
Brunet uchylił delikatnie drzwi, jednak chyba nikt z osób znajdujących się w pomieszczeniu tego nie zauważył. Powoli się do niego zbliżyłam i kucnęłąm tuż na nim. Przez szparę między drzwiami a framugą zobaczyłam kilka postaci.
Jakiś chłopak stał z pistoletem w ręku, kilka kroków dalej na posadzce klęczała dziewczyna. Na podłodze przed nimi ktoś leżał. To była ofiara strzału chłopaka z pistoletem.
-Idź!- syknęłam na ucho Liamowi. Nie zareagował.
-Zabij ją.- rozkazał chłodny, kobiecy głos. Rozejrzałam się jeszcze raz, ale nie zobaczyłam, do kogo należał.- Przeszkadza mi.
Mulat podszedł do dziewczyny klęczącej na posadzce.
-Chyba mi tego nie zrobisz?- załkała.- Zayn, proszę, powiedz, że żartujesz.
-Rose... Jesteś taka dziecinna.
Serce zabiło mi tak szybko, że miałam wrażenie, że zaraz wyskoczy mi z piersi. Jednocześnie zrobiło mi się słabo.
Nie mogłam dużej czekać.
Wypaliłam przez drzwi i zatrzymałam się za filarem. Nie wiem jakim cudem, ale nikt mnie nie zauważył.
-Zabij.- syknęła kobieta o białych włosach ubrana w krwistoczerwoną suknię. Dopiero po wyjściu z tunelu mogłam ją zauważyć, gdyż stała obok wielkiego fotela na końcu sali.
Chłopak wycelował.
-Nie!- krzyknęłam i wybiegłam z kryjówki. Nie chciałam wiedzieć, co Liam sobie o mnie teraz myśli.
Wycelowałam w biegu i nacisnęłam spust mojego pistoletu.
Ów Zayn upadł na plecy.
Rose gapiła się na mnie szeroko otwartymi z zaskoczenia, a jednocześnie przerażenia oczami.
-Przepraszam.- szepnęła.
Nie wiedziałam, za co. Po chwili jednak uświadomiłam sobie mój błąd. Trzęsącą się ręką odchyliła palce mulata ściśnięte na broni. Pochwyciła ją i wycelowała we mnie.
Sekundę potem padła na podłogę. Doznałam szoku, nie pewna, czy to nie ja nieświadomie wystrzeliłam.
Ktoś krzyknął moje imię, nie wiedziałam kto.
-Stop!- wydarła się na całe gardło kobieta w czerwieni.
Mimo, że całe zajście znieściło się w kilku sekundach, wszystko stanęło.
-Dość.- syknęła.
Rozejrzałam się w panice po komnacie. Liam stał w drzwiach dokładnie tam, gdzie go zostawiłam. Wiedziałam jednak, że to on zabił Rose.
Wielkie drzwi na końcu sali gwałtownie się otworzyły. Wbiegło przez nie kilkunastu mężczyzn, prowadzili kogoś. Rozpoznałam blondyna od razu.
Wymieniłam przerażone spojrzenie z Liamem, który od razu odsunął się od tunelu.
-Odłóżcie broń.- powiedziała dumnie kobieta.- W przeciwnym razie go zabiję.
Po tych słowach podeszła do Nialla i przyłożyła mu lufę do głowy. Bez dłuższego namysłu upuściłam pistolet. Liam zrobił to samo.
Ale to nie mógł być koniec. Nawet jeśli straciłam Rose, to w tamtym świecie czeka na mnie mama.
Obiecałam jej, że wrócę.
-Ty, pod ścianą. Podejdź tu.- rzuciła kobieta do Liama.
Gdy przechodził obok mnie, wymieniliśmy szybkie spojrzenia. Ćwiczyliśmy to.
-Parrie, posłuchaj...- powiedział brunet, i zaczął teatralnie przechadzać się wszerz korytarza.
Powoli, jak najciszej uchyliłam kieszeń i sięgnęłam w głąb. Gdy moje palce natrafiły na chropowatą kulę, zacisnęłam je. Przez chwilę wymieniłam jeszcze jedno spojrzenie z Liamem, który wskazał dyskretnie chłopaka klęczącego na podłodze. On również wydawał mi się dziwnie znajomy.
Zebrałam całą odwagę jaka we mnie pozostała. O dziwo śmierć Rose nie była dla mnie wielkim wstrząsem, prawdopodobnie dlatego, że kilkanaście miesięcy żyłam w przekonaniu, że nie żyje.
Policzyłam w duchu do 5.
-Niall, biegnij!- krzyknął brunet.
Rzuciłam kulkę w stronę ochroniarzy. Upadła z głuchym brzdękiem na posadzkę. Korzystając z chwili nieuwagi, blondyn wystrzelił w stronę Liama. Podbiegłam do chłopaka klęczącego na podłodze i chwyciłam go mocno za ramię.
Po kilku sekundach obaj towarzysze byli obok nas.
Zanim poczułam, że lecę. Zanim całkiem zniknęliśmy,  Perrie oddała kilka strzałów.

                                                                 Muzyka *klik*
Upadłam z impetem na śnieg. Przez chwilę nie kojarzyłam faktów, nie wiedziałam, gdzie jestem.
Jak przez mgłę widziałam osoby kłębiące się dookoła mnie.
Pamiętam, że Perrie wystrzeliła...
Podniosłam się na klęczki. Obok mnie Liam pochylał się nad chłopakiem, którego zabraliśmy z tamtego świata.
Zbliżyłam się do nich. Już wiedziałam, skąd go znam.
-Max...- zaczęłam, a oczy mi się zaszkliły.- Skąd ty tam do diabła..?
Gwałtownie przerwałam. Na jego klatce piersiowej plama krwi rosła w oczach.
-O Boże... Nie...- szepnęłam.- Nie możesz odejść. Nie wydałeś jeszcze książki.
Na jego twarzy pojawił się blady uśmiech.
-Proszę...- załkałam.- Liam! Zrób coś!
-Obawiam się, że... To już koniec.
Nie chciałam w to uwierzyć.
-Max...- zbliżyłam się jeszcze bardziej.- Nadal będziesz moim przyjacielem?
-Na zawsze.- szepnął.
Kiedyś mi tak już powiedział. Kilka kropel spłynęło po moim nosie.
Brunet zamknął oczy, a jego klatka przestała się unosić.
Liam wyciągnął nad nim rękę. Wyglądało to trochę, jakby czarował.
Ciało Maxa zaczęło się kruszyć. Z jego odłamków formowały się drobne motyle, które w wielkim wirze kilka razy obleciały mnie dookoła, a potem rozpłynęły się już na zawsze.
Odszedł.
Ale nie zostawił mnie.
Usłyszałam ciche słowa.:
"Nawet po śmierci możesz do mnie mówić. Ja tam jestem. Słucham Cię."*
To były moje słowa, które mu powiedziałam, gdy było ze mną na prawdę źle.
"Nawet po śmierci miłość ciągle trwa."**
 Nie tylko małżeńska. Przyjacielska także.

Nie ważne, ile razy upadniemy. Ważne, ile razy się podniesiemy. Ale ludzka psychika też ma swoje granice wytrzymałości. Za dużo straciłam. Chociaż, coś też zyskałam...

-Nie martw się.- szepnęłam, pociągając nosem.- Zobaczymy się w niebie.
Na mojej twarzy pojawił się blady uśmiech, gdyż czułam, że są przy mnie.
Rose i Max.



*~Julia N.
**~Maciej N.


2 komentarze:

  1. O fuck...no ten rozdział jest megaa <33 kocham go bardzo, jeszcze ta muzyka *___* <3 Max? To gdzie jest Louu o.O ten blog jest taki nodjoHEOFHOwehfoiHWQEOIFHiqefhoIQHEFOI ŻE MASAKRAAA, Umieram jak go czytam *____* <3 zajebiste, zajebiste i jeszcze raz zajebiste *_____* <3 idem czytać epilog i tam się rozpiszem :D to papatki :**

    OdpowiedzUsuń