wtorek, 1 stycznia 2013

Rozdział 2


Filozofia do nazwiska Smith (jak ci się nie chce czytać to przejdź do rozdziału)

Nazwisko Smith jest moim prawdziwym nazwiskiem tylko tłumaczonym na angielski (Nowak). Nie chciałam dawać jakiegoś super-wymyślonego (chociaż mnie cholernie kusiło ;3), np. Moon. I tutaj ci, którzy trochę bardziej znają się na angielskim powiedzą, że Smith to angielski odpowiednik Kowalskiego, pomieważ samo "smith" to "kowal". Ale w angielskim nazwiska Nowak oraz Kowalski mają wspólny odpowiednik- właśnie Smith.


Otworzyłam oczy i podniosłam się z trawy. Delikatny wiart przyjemnie muskał moją twarz. Zaczynało robić się jasno, co oznaczało, że w moim świecie słońce właśnie zachodzi. Rzadko zdarzało mi się oglądać tutaj to zjawisko (prawie nigdy tak wcześnie nie chodziłam spać). Podeszłam do rzeczki, w której pływały odbicia gwiazd. Spojrzałam w niebo. Było granatowe, zero światełek. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Nagle moją uwagę przykuły gałęzie poruszające się na skraju lasu.
"Idiotko, przecież wieje wiatr!"- skarciłam się w duchu.
Jednak kilka razy wydawało mi się, że widzę tam też jakiś cień... Nie, niemożliwe, przecież jestem tu sama... I w tym momencie (dam sobie rękę uciąć) przy ścianie lasu mignął mi brązowy płaszcz. Natychmiast poderwałam się do biegu. Przeskoczyłam jednym susem rzekę i sprintem pokonałam kawałek łączki. Nie było tam nikogo.
"To znowu twoja chora wyobraźnia."
Jednak kilkanaście metrów dalej wyraźnie zobaczyłam zarys człowieka. Stałam chwilę bez ruchu, on.. Albo ona też był/a zwrócony/a w moją stronę. Jednak chyba to mężczyzna... Ale moment, co on tu właściwie robi? Przecież to chyba moja wyobraźnia, mój świat. Dziwne.
-Stój!- krzyknęłam. Trochę to było nie na miejscu, bo przecież stał.- Kim jesteś!?- szybko starałam się naprawić błąd, zatuszować pomyłkę.
Ale on (chyba) odwrócił się do mnie tyłem i powoli ruszył w stronę końca lasu. Poszłam za nim. Jednak gdy drzewa przerzedziły się nie było znów widać nikogo. Stałam jeszcze chwilę w miejscu, jednak dotarło do mnie, że to bez sensu. Wróciłam więc na mój kamień przy rzece. Zanim zdążyłam się na niego wgramolić zobaczyłam napis wyryty z jego prawej strony.

Wszystko, co potrafimy sobie wyobrazić, jest prawdziwe.

Z takimi słowami na ustach obudziłam się rano. Spojrzałam na zegarek- 8:07. Przez chwilę byłam zaskoczona, czyżby budzik nie zadzwonił? Ale prawie od razu uświadomiłam sobie, że jest sobota. Zza okna dochodziła cicha muzyka, jakby... Gitara? Wygramoliłam się z pościeli i chwiejnym krokiem podeszłam do okna. To, co zobaczyłam zaskoczyło mnie bardziej niż nawet napis wyryty na "moim" kamieniu. Pod oknem stał Niall i pobrzdąkiwał na gitarze. Wychyliłam głowę przez okno i krzyknęłam:
-Co ty tu robisz?! Zwariowałeś?!
Natychmiast zwrócił głowę w moją stronę i posłał mi ciepły uśmiech.
-Siedzę tu już 2 godziny, bo nie wiedziałem, o której wstajesz.
-Po co przylazłeś?- burknęłam po chwili. Nie ukrywam, że po jego słowach zrobiło mi się ciepło na sercu.
-Słuchaj.
Nie wiedziałam, co powiedzieć. Grał ponad 3 minuty, a ja nie ośmieliłam się mu przerwać. To było po prostu piękne. 
-Podoba się?- wyszczerzył do mnie zęby.
I znowu zaczęła się we mnie walka. 
I ja: Nie, idź sobie. Nie lubię cię. 
II ja: O Boże, to było niesamowite! Może wejdziesz?
Wy pewnie trzymacie za tą drugą. Ja w głębi serca też, nawet jeśli o tym nie wiedziałam. 
Wycofałam się z okna. Jak torpeda wyleciałam z pokoju i zbiegłam po schodach na dół. Tak jak się spodziewałam, dom był pusty. Mieszkałam tu praktycznie sama, moja mama była biznesmenką, więc nie brakowało nam pieniędzy. Brakowało mi jej. Jak już się zjawiała, to siedziała cały czas przy laptopie. A ja zostawałam sama z moją "chorą wyobraźnią". Wybiegłam przez drzwi frontowe na dwór. Natychmiast uderzyła mnie fala zimna, ale nie przejmowałam się tym. Obiegłam dom dookoła i z tyłu zastałam Nialla.
-Niall...- szepnęłam, gdy znalazłam się tuż przy nim.- Po co to robisz? Po co?
-Ja...- wydawał się zmieszany. Nagle jego uwagę przukuło coś innego.- Nie jest ci zimno?
Spojrzałam na siebie. No tak, wtopa. Byłam w mojej pseudo-piżamie- damskich bokserkach i za dużej (oczywiście męskiej) koszulce w pac-manem.
-Nie... Ale powiedz mi jeszcze, sam to napisałeś?
-Tak!- nagle rozpromieniał dumą.- Całą noc nie spałem, pisałem. Więc mam chyba prawo wiedzieć, czy ci się podoba?
-Yyyy... No... Tak...
-Tak, że mam prawo, czy tak, że ci się podoba?
-Tak.- bąknęłam.
-Okeeeej.- zaśmiał się. 
Po raz pierwszy odkąd się znamy (czyli od wczoraj), spojrzałam mu głęboko w oczy. Śmiały się razem z nim. I wbrew mojej woli ja zrobiłam to samo. Po prostu zaczęłam się śmiać.

I jak? Znowu trochę za krótki, tak mi się wydaje... No ale ok. I chcę was bardzo poprosić, żebyście skomentowali. Dla was to chwila, ale mnie to motywuje do dalszej pracy...

P.S. Tymczasowo mam tt pod nazwą Frankie_Weeni ale już niedługo na końcu będzie z powrotem "e" ;)



2 komentarze:

  1. No i kolejny zajebisty rozdział, matko moja pisz daleeej, chce jeszczee. On jest naprawdę booski, strasznie mi się podoba. Pisz, pisz, pisz i jeszcze raz piiiiszzz....ja chce żeby oni byli razeem noo ;)) hjsbiwedjhsf boskie, masz taletn dziewczyno, pisz, chce jeszcze hahah xD Dobra ciągle gadam o tym samym, ale powiem ci, że masz naprawdę świetny pomysł na bloga ^_^ oki ;) TO czekam na kolejny, który mam nadzieję pojawi się szybko ;)) To dozobaczonka w kolejnym boskim rozdziale ;**
    Patka

    OdpowiedzUsuń
  2. Ponownie powtarzam standardowo ŚWIETNYY ♥ Mogłabyś napisać ksiażkę ♥ Jest po prostu boski ♥ no to do za chwilę :*

    OdpowiedzUsuń