sobota, 26 stycznia 2013

Rozdział 5

Muzyka- *klik*
-Julia... Ja...
-Po co przyszedłeś?- spytałam oschle, nie podnosząc wzroku z ziemi.
-Ja chciałem... Chciałem cię przeprosić...- odpowiedział zmieszany.
-I co?- zadrwiłam.- Myślisz, że przyjdziesz? Przeprosisz? I co? Że będzie OK? Niall, proszę cię... Jesteśmy prawie dorośli. Jak dzieci się pokłócą, to jedno przeprosi i jest OK. Ale zrozum, w tym wieku to chyba nie wystarczy. Zaufałam ci. Jak nikomu innemu od dłuższego czasu. I po co ci to było? W jednej chwili straciłeś moje zaufanie. I chyba bezpowrotnie.
-Ale ja nie chciałem... Zresztą chyba wiesz, że nie chciałem. Ja obiecuję, nigdy już tak nie zrobię.
Zebrałam całą dostępną we mnie odwagę i spojrzałam mu w oczy. Zaskoczył mnie- płakał. Poczułam ukłucie w sercu. Chciałam go przytulić, powiedzieć, że już dobrze, że mu wybaczam. Ale nie mogłam.
-Niall...- szepnęłam i poczułam, że moje oczy też robią się wilgotne.- Nie mogę ci wybaczyć. Zrozum, nie mogłabym się z tobą przyjaźnić ze świadomością, że mnie kochasz.- byłam zaskoczona, że powiedziałam to tak po prostu.
Blondyn otworzył usta, ale natychmiast je zamknął. Było mi przykro, że nie mogę mu wybaczyć. Ale jednocześnie byłam zła, że mu zaufałam. Przecież to było do przewidzenia, że w końcu będzie oczekiwał czegoś więcej. Wiedziałam to od początku, ale nie miałam pojęcia, że to stanie się tak szybko.
Chłopak odwrócił się, przeszedł przez mały ogródek i zniknął na ulicy. A ja nie mogłam się ruszyć. Stałam w miejscu, nie zamknęłam nawet drzwi. Kilka minut później zaczął padać deszcz. Przypomniałam sobie, że gdy byłam mała, mama mi mówiła, że gdy pada, to anioły płaczą. Wyszłam na środek ogródka i spojrzałam na prawie czarne niebo.
-Nie płacz Rose...- szepnęłam.- Niedługo się spotkamy, Louis mi obiecał.
Kilka minut później stałam już w oknie w moim pokoju. U Niall'a świeciło się światło. Widziałam go w oknie, jednak on mnie nie, ponieważ światło u mnie było zgaszone. Nie mam orlego wzroku, ale chyba płakał. Po raz kolejny zabolało mnie serce.
"Wybacz mu..."- szepnęła stara ja.
"Nieee... Takim ludziom nie można ufać."- odezwała się nowa.
Opadłam ciężko na łóżko i dopiero teraz zaczęłam się zastanawiać, jak ja będę spać, skoro nie mogę wrócić na łączkę. Jednak nie myślałam długo, ponieważ sen przyszedł prawie od razu.

Następnego ranka obudził mnie budzik.
Nic mi się nie śniło.

*z punktu widzenia Louis'ego*

-Proszę, pozwól mi ją zabrać... Chociaż na jeden dzień.- jęknąłem.
-Nie.- odparła uparcie dziewczyna o białych włosach.- Nie można stąd zabrać nikogo.
-Perrie... To dla mnie na prawdę ważne.
-Chodzi o tą dziewczynę?- uniosła brwi.
Wgapiłem się w moje bose stopy.
-Chodzi o tą dziewczynę.- odpowiedziała sama sobie.- Dobrze, Louis. Ale pamiętaj, ona musi tu wrócić. Robię dla ciebie wyjątek, że oddam ci ją na jakiś czas, ale tylko dlatego, że się przyjaźnimy.
Poczułem, jak wielki kamień spadł mi z serca. Perrie wstała z czarnej ziemi, na której siedzieliśmy. Podeszła do wielkiej (również czarnej) bramy, od której buchały fioletowe płomienie. Nikt nie mógł jej otworzyć, tylko ona. Była Strażnikiem Umarłych.
Ludzie wyobrażają sobie "niebo" jako białe chmurki, aniołki i niewiadomo co jeszcze. Taaa... Mylą się. Człowiek gdy tu trafia, zostaje pozbawiony świadomości. I są tu szuflady... O tak, mnóstwo szuflad. A w każdej po człowieku.
Patrzyłem, jak dziewczyna znika między półkami. I teraz dopiero zacząłem się zastanawiać, co mam jej powiedzieć. A co, jeśli nie będzie chciała ze mną wrócić..?
Za chwilę Perrie wróciła. Była sama.
-Lou...- szepnęła.- Jej szuflada jest pusta...

*z punktu widzenia Julii*

W szkole Niall próbował ze mną rozmawiać, jakby nigdy nic.
Gdy na matematyce (na każdym przedmiocie z nim siedziałam) po raz kolejny zaczął mi opowiadać o wyniku wczorajszego meczu, nie wytrzymałam i krzyknęłam, nie zważając na głupią minę klasy i nauczyciela.
-Niall, przestań! Powiedziałam, że ci nie wybaczę!!!- po policzkach spłynęły mi łzy.- Jesteś taki jak on! Identyczny!!! I co?! Jesteś taki jak on, tak słaby, że potrafisz wykorzystać tylko moje słabe chwile!!!
Nie obchodziło mnie, że szkoła. Po prostu wstałam i wyszłam. Gdy byłam już na dworze, zaczęłam biec. Już miałam skręcić na cmentarz, gdy uświadomiłam sobie, że to nie ma sensu. Że moje życie nie ma sensu. Skierowałam się więc do domu. Gdy już tam byłam, jak zawsze poszłam na górę.
-Dlaczego cię ze mną nie ma?!- krzyknęłam do siebie, chociaż tak na prawdę moje słowa skierowane były do Rose.- Dlaczego mnie zostawiłaś?!
Uklęknęłam na panelach.
-Dlaczego...- szepnęłam. Dookoła mnie tworzyła się kałuża z łez.
Postanowiłam zrobić coś, czego nie robiłam już bardzo długo. Podeszłam (emmmm... podczołgałam się) do łóżka i wyciągnęłam spod niego granatowy karton po butach ze znaczkiem Nike. Chwilę w nim grzebałam, aż znalazłam to, czego szukałam.
Przejechałam żyletką po nadgarstku. Poczułam tak dobrze mi znany ból, za którym tak tęskniłam. Od razu zrobiło mi się lepiej.
Nagle zadzwonił mi telefon, co było dla mnie zaskoczeniem, przecież niedawno zmieniałam numer. Tak jak myślałam, zastrzeżony.
-Halo?- spytałam niepewnie.
'-Julka?'- odezwał się głos w słuchawce.
Zaskoczył mnie fakt, że ów ktoś powiedział "Julka". Mówili tak do mnie tylko w Polsce. Mieszkałam tak do 13 roku życia. Potem razem z Rose wyprowadziłyśmy się do Skyfall.
-Yyy... Tak. A kto mówi?
'-Pewnie mnie nie pamiętasz, ale nie mam teraz czasu na wyjaśnienia. Jesteś teraz w domu?'
-No tak.- powiedziałam jeszcze bardziej zaskoczona.
'-Za 5 min będę.'
Rozłączył się. Stałam przez chwilę jak głupia na środku pokoju, po nadgarstku spływała mi stróżka krwi. Poszłam do łazienki, zmyłam krew, poprawiłam włosy i zarzuciłam bluzę. Gdy wyszłam na dwór, na chodniku stał już srebrny jeep.

Taaak wiem- beznadzieja. No przepraszam, że mnie tyle nie było, ale miałam kare, miałam naukę i jakoś tak wyszło :/ 
Przeczytałeś=Skomentuj! ;)

2 komentarze:

  1. Świetny, dawaj następny jak najszybciej ♥ W takim momencie :< Kim jest 'ktoś' ze srebrnego jeep'a ? :) ~ Hazzerowa (ta od www.and-your-eyes-irresistible.blogspot.com , przepraszam ale nie mogłam się zalogować :( )

    OdpowiedzUsuń
  2. U mniam mniam mniam, beznadziejny? Proszee cie, to jest boskie ;PP Sorki że go nie czytałam wcześniej, ale nie mówiłaś, więc myślałam że nie dodałaś ;PP Informuj mnie plosee :))) Masz superaśnie zajebistego tego bloga, czekam na kolejnego rozdziała, no to do zobaczyska, zdrowiej ;*** <3

    OdpowiedzUsuń